wtorek, 23 lutego 2016

not surprising thing

Drugi dzień zajęć na uniwersytecie już za mną.
Muszę przyznać, że słuchając opowieści o japońskiej precyzji i doskonałej organizacji, bardzo często zastanawiałam się, czy jest to prawda, czy jedynie kolejny mit. Teraz jednak mam okazję doświadczać tego na własnej skórze, więc potwierdzam te doniesienia. Przynajmniej na razie. Wszystko jest dokładnie zaplanowane i odbywa się zgodnie z harmonogramem, a zajęcia zaczynają się nawet przed wyznaczoną godziną i prowadzący odczuwają dyskomfort, jeśli skończą zbyt wcześnie. Przed rozpoczęciem na biurkach czekają na nas przygotowane wcześniej materiały: wydrukowane na lśniącym papierze szczegółowe konspekty, opatrzone kolorowymi zdjęciami. Może nie jest to wielka ani ważna rzecz, ale myślę, że to doskonały dowód na "dbałość o każdy szczegół" i troskę o komfort odbiorcy. To naprawdę niezwykle miłe i ujmujące. Dostaliśmy także kilka książek o Ise, kalendarzyki i zakreślacze. Aż przyjemnie się uczyć!
Więc teraz kilka zdań o tej przyjemniej nauce. Mieliśmy dzisiaj cztery godzinne wykłady. Pierwszy z nich poświęcony był "atrakcjom turystycznym": miejscom w Ise i okolicy, które warto odwiedzić i wydarzeniom, w których warto wziąć udział. Drugi wykład dotyczył regionalnych świąt i festiwali, a dwa pozostałe przybliżyły nam historię miasta i świątyni Ise Jingu - "serca Ise".  Co ciekawe, podobno początkowo nie można było składać w niej osobistych próśb podczas modlitwy, takich jak dobre zdrowie czy bogactwo. Nie wolno było prosić nawet o znalezienie ukochanego lub ukochanej! Teraz na szczęście już można! Może warto je wykorzystać? Przynajmniej w celach naukowych. 

Kojiki - Księga dawnych wydarzeń 


 W przerwie między zajęciami fotografowałam...




...i odpoczywałam.


3 komentarze: