wtorek, 1 marca 2016

a little bit different

Osaka

Niedziela była dniem wolnym i mogliśmy robić, co tylko nam się podobało. Mogliśmy nawet nie wracać na noc do akademika, ale ja jak zwykle byłam bardzo grzeczna i wróciłam wieczorem.
Korzystając z tej okazji, wybrałyśmy się z koleżanką do Osaki, aby spotkać się z moją koleżanką Japonką - kochaną Yuko. Wyruszyłyśmy z samego rana, by mieć więcej czasu na zwiedzanie tego wspaniałego miasta. Tak, uważam, że Osaka jest naprawdę wspaniała i cudowna. Czułam się tam doskonale. Yuko odebrała nas prosto z pociągu, czekała na peronie, więc nie musiałam martwić się moją słabą orientacją w terenie i tym, że się zgubię. Dała nam nawet moje ukochane MAPY, na których zaznaczyła miejsca, które mamy zobaczyć i to, jak do nich dotrzeć. Chyba przeczuwała, że będzie to konieczne w moim przypadku.
Ponieważ byłyśmy bardzo głodne, najpierw pojechałyśmy do restauracji, w której czekały na nas Mama i Ciocia Yuko. Ku mojej radości, restauracja znajdowała się w budynku, który zaprojektował mój ulubiony architekt - Ando Tadao. Yuko pamiętała, że bardzo go lubię i postanowiła pokazać mi wszystkie budynki w Osace, które stworzył i o których opowiadała mi podczas pobytu w Warszawie. Byłam wniebowzięta! Pewnie dlatego takoyaki, które jadłam pierwszy raz w życiu i które same przygotowałyśmy, smakowały tak wybornie. Nie mogły mi nie smakować w takim miejscu!
Kiedy byłyśmy już najedzone i - co za tym idzie - szczęśliwe, ruszyłyśmy na spacer po mieście. Z tarasu widokowego centrum handlowego zobaczyłyśmy kolejny budynek zaprojektowany przez Ando. Nie powiem Wam który to, musicie sami zgadnąć! Panorama miasta naprawdę robiła wrażenie.
Potem poszłyśmy polać wodą Buddę porośniętego trawą, aby spełnił wszystkie nasze życzenia. Polałam go obficie, by był tak samo hojny w stosunku do mnie. Rozmawiając radośnie i słuchając opowieści Yuko, dotarłyśmy do gwarnej i zatłoczonej Namby - jednej z dzielnic Osaki, na której znajduje się wiele restauracji i sklepów i na której chętnie gromadzi się młodzież. I turyści oczywiście. Bardzo mi się tam podobało, dlatego wróciłyśmy tam jeszcze wieczorem, żeby poczuć tę atmosferę. Było jeszcze fajniej!
W międzyczasie udałyśmy się na zakupy do księgarni, bo chciałam koniecznie kupić sobie japoński kalendarz, kilka innych drobiazgów i prezentów. Yuko czekała cierpliwie i śmiała się, że cierpię z powodu konieczności wyboru zaledwie kilku spośród całego mnóstwa pięknych rzeczy. Kiedy się wreszcie zdecydowałam, pojechałyśmy taksówką do osakijskiego zamku. Trzeba przyznać, że japońskie zamki są zupełnie inne od tych europejskich. Cieszyłam się, że mam okazję go zobaczyć na żywo. Przed zamkiem pożegnałyśmy się z Yuko i wymieniłyśmy prezentami.
Mam nadzieję, że niedługo znów będę mogła tam wrócić.

A teraz tradycyjnie czas na zdjęcia!







































5 komentarzy:

  1. Nareszcie jakieś nocne fotki ;) <3
    Ps. Mogłaś być mniej grzeczna i nie wrócić na noc do akademika ;) :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję! hahaha muszę nad tym popracować ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jako starszy i bardziej doświadczony sugeruje, żebyś była grzeczna. A.

    OdpowiedzUsuń
  4. Agata ma rację. Oglądając zdjęcia to widzę, że nowe dzielnice wielkich miast na świecie są coraz bardziej do siebie podobne. Ale starsze budowle mają swoisty niepowtarzalny charakter.

    OdpowiedzUsuń